Wczoraj w nocy jecha³am poci±giem przez u¶piony kraj, maj±c za realne towarzystwo tablet ³±cz±cy mnie ze ¶wiatem i ¶pi±c± po drugiej stronie przedzia³u towarzyszkê podró¿y. Wokó³ przemija³ w pêdzie krajobraz zatopiony w ciemno¶ci, z nielicznymi tylko migaj±cymi w dali ¶wiat³ami, wraz z ³agodnym ko³ysaniem poci±gu rodz±cy poczucie izolacji, samotnego czuwania w odosobnieniu, jakby siê by³o jedyn± nie ¶pi±c± osob± na ziemi. A jednocze¶nie ¶wiat³o ekranu i d¼wiêk ze s³uchawek dawa³y poczucie po³±czenia, jedno¶ci z tym dalekim ¶wiatem, w którym teraz nikt nie spa³, gdzie dzia³o siê w³a¶nie teraz tak wiele, gdzie podejmowano tak kluczowe decyzje. Dziêki ³±cz±cym mnie z tym ¶wiatem niewidzialnym niciom by³am czê¶ci± ca³o¶ci, jedn± z tych wielu rozproszonych istnieñ, które gdzie¶ tam trwa³y w oczekiwaniu na werdykt. Najsilniejszym z magnesów ¶ci±gaj±cym te czê¶ci w ca³o¶æ by³ oczywi¶cie Chopin. Jednak nie jedynym. Niczym dawno temu pewien francuski pilot, który odkrywa³ noc± ³±czno¶æ z Ziemi± - planet± ludzi, ja, w mkn±cym przez noc poje¼dzie, prze¿ywaj±c rado¶æ na widok pojawiaj±cych siê na ekranie kolejnych wpisów przyjació³, czu³am ³±czno¶æ z moj± osobist± ziemi± - planet± ludzi kochaj±cych Chopina.
Asiu
, tak jak czytaj±c
Kto ¶mie twierdziæ, ¿e Szarl Riszar dawa³ radê z mazurkami,
Tego Bart na rêkê wyzwie jutro, przed Karmelitami:)
pop³aka³am siê ze ¶miechu
, tak teraz nie umiem powstrzymaæ ³ez wzruszenia...
Kochamy Ciê!