Witam
Teresko, poniek±d masz racjê: ci±gle wracam z Krakowa....
Choæ fizycznie by³am w domu juz 2 godz. po koncercie, to duchem wci±¿ jestem na recitalu Koli....Trudno mi wiêc by³o siê zebraæ, by co¶ napisaæ. Lecz równie¿ wiem, ¿e relacje nale¿y zdawaæ ¶wie¿o po koncercie, bo potem du¿o szczegó³ów siê zaciera...
Nie spodziewa³am siê, ¿e pojadê na ten koncert. Do ostatniej chwili nic nie by³o wiadomo...
Ale teraz wiem, ¿e to by³o co¶ fantastycznego, co mnie spotka³o u schy³ku lutego...
Zreszt±...Jak koncert mojego ulubionego pianisty nie móg³by byæ fantastyczny?
I w tym tkwi szkopu³... W zwi±zku z tym nie powinnam pisaæ recenzji...
Absolutnie nie potrafiê byæ obiektywna...
Jak kiedy¶ napisa³am, biorê w ciemno wszystko, co ten ch³opak proponuje..I nie obchodz± mnie recenzje ró¿nych mêdrców i ich "szkie³ka i oka", którymi wypunktuj± wszelkie niedoskona³o¶ci.
A wypunktowali....Bloger, którego wpis przytoczy³a Terenia i tak obszed³ siê z nim wyj±tkowo ³agodnie, bo u p.Szwarcman komentatorzy nie byli tacy ³askawi...
A, ¿e program kiepsko pomy¶lany jako spiêtrzenie programowo romantycznych utworów, brak ró¿norodno¶ci, a ¿e go ponosi, ¿e forsuje tempa, ¿e za g³o¶no, ¿e czasami nie za bardzo wie co gra i w zwi±zku z tym brakuje mu g³êbi...I tak dalej....
Powiem tyle: m a r u d z e n i e...
Byæ mo¿e owi mêdrcy spodziewali siê wra¿liwego, eterycznego Koli jakiego pamiêtamy z konkursu, a tu... niespodzianka. Przy fortepianie (Steinway tym razem) zasiad³ nie anio³ muzyki, ale czystej wody wirtuoz który przez prawie 2 godziny czarowa³ nas ekwilibrystycznymi, karko³omnymi sztuczkami i jeszcze w dodatku wcale siê nie zmêczy³(przynajmniej w ogóle nie by³o po nim tego widaæ).
To ambitny m³odzieniec. Program recitalu u³o¿y³ z samych piekielnie trudnych technicznie utworów. Bo chyba nikt nie powie, ¿e Wanderer Fantasy Schuberta, Mephisto Waltz Liszta czy tego¿ Dante Sonata do ³atwych nale¿±...A jeszcze Sonata op.110 Beethovena, którego równie¿ trudno "ogarn±æ" nie tylko technicznie, ale interpretacyjnie. "Odetchn±æ" sobie da³ jedynie po¶rodku koncertu, umieszczaj±c tam dobrze nam znane Bolero i Balladê F-dur Chopina.
Owszem, by³o g³o¶no...Ale nie mog³o byæ inaczej. Taka natura tych wirtuozowskich kompozycji, spiêtrzeñ kulminacji których nie da siê graæ piano. A dodaj±c jeszcze m³odo¶æ i wielk± si³ê, która siê kryje w raczej w±t³ym ciele Niko³aja- efekt musia³ byæ piorunuj±cy. Siedzia³am dok³adnie po¶rodku sali, w miejscu wrêcz idealnym, dla mnie by³o w sam raz. Nawet je¿eli czasami ciut przesadza³( przez co barwa d¼wiêku na tym cierpia³a lub wrêcz co nieco siê zamazywa³o), to i tak uwielbiam tê jego m³odzieñczo¶æ, ¶wie¿o¶æ i power i chcê siê go nas³uchaæ jak najwiêcej w takim "stadium"...Przypuszczam, ¿e tak jak i on sam ci±gle jeszcze dorasta, tak i jego granie bêdzie "szlachetnieæ" z wiekiem.
Bardzo przypad³ mi do gustu jego Beethoven: przefiltrowany przez spojrzenie m³odego cz³owieka. Tu w³a¶nie us³ysza³am refleksyjny ton dobrze mi ju¿ znany, zamy¶lenie w cz.I, a tak¿e jakby rodz±c± siê nadziejê w pocz±tku ostatniej czê¶ci. To by³o wzruszaj±ce.Bardzo ³adnie pokaza³ polifoniê, us³ysza³am "wchodz±ce" poszczególne g³osy.
O ile Wanderer, Mephisto Waltz czy Dante Sonata by³y tymi utworami, których brawurowe wykonanie mia³o wprawiæ publiczno¶æ w os³upienie
, co i tak siê sta³o ( zwa¿ywszy jeszcze na wiek pianisty) to i w nich by³y czê¶ci liryczne, wolniejsze na które szczególnie czeka³am. Bo tu Kola pokaza³ swoj± wra¿liwo¶æ i umiejêtno¶æ wyra¿enia swoich uczuæ poprzez fortepian. Co prawda wyczerpuj±cy repertuar tego wieczoru jednak os³abi³ jego koncentracjê pod koniec, przez co nie zawsze 'wchodzi³' w g³±b utworu, ale i tak to, co mu pozosta³o, wystarczy³o mi ¿eby po raz kolejny siê zachwyciæ.
Publika pod koniec niemal¿e oszala³a....Okrzyki "Brawooooo!!!!" by³y te¿ moim udzia³em, co nie jest takie oczywiste bo raczej nigdy tego nie robi³am...A tu jako¶ tak spontanicznie mi wysz³o
Bisowa³ dwa razy: na deser zaserwowa³ "Sztuczne ognie" Debussy'ego mieni±ce siê kolorami i swoj± s³ynn± ju¿ Parafrazê Liszta-Busoniego opart± na motywach z "Wesela Figara", któr± taki ferment wywo³a³ na naszym forum po jej wykonaniu w ¯elazowej Woli...
Bawi³ siê. Po prostu siê bawi³, a nie mozoli³ graj±c ten utwór...
"G³adko tak, lekko tak toczy siê w dal,
Jak gdyby to by³a pi³eczka, nie stal,
Nie ciê¿ka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana."
Nie mog³am siê oprzeæ, aby nie zacytowaæ Tuwima..Bo tak w³a¶nie gra³ Niko³aj...A przy tym tyle by³o w tym dzieciêcej rado¶ci, nieokie³znanej energii, ¿e......
Po ostatnich akordach, publiczno¶æ poderwa³a siê z miejsc, aby szczerze nagrodziæ Artystê na stoj±co...My¶lê,¿e naprawdê mu siê nale¿a³o...I ¿ywiê nadziejê, i¿ ten fakt nie spowoduje syndromu tzw. wody sodowej u tego, jakby nie by³o, wci±¿ jeszcze ucz±cego siê pianisty...
A tymczasem, na³adowana energi± p³yn±c± spod palców Koli, czekam z niecierpliwo¶ci± na jego recital w Dusznikach....