Cieszê siê, Beatko!
Nie wiedzia³am, ¿e mam tak± moc sprawcz±, która zapali³a Ciê do pój¶cia na koncert. Mam nadziejê, ¿e nie ¿a³ujesz...
W³asciwie nie wiem czy odespa³am( wiecznie szkoda mi czasu na spanie, tyle ciekawych rzeczy wokó³ - muzyki szczególnie). Och³onê³am? Te¿ nie..Jak mo¿na przej¶c do porz±dku dziennego nad czym¶ takim, co wydarzy³o siê w czwartek? No, powiedzcie mi jak?
Spotka³o mnie co¶ wyj±tkowego. Tak. Zupe³nie sie tego nie spodziewa³am. Jecha³am na koncert bez szczególnych oczekiwañ, raczej z ciekawo¶ci nowego repertuaru Koli, raczej traktuj±c to w kategoriach towarzyskich ( no przecie¿ chcia³am siê spotkaæ z takimi szaleñcami jak ja, którzy pokonuj± kilometry pielgrzymuj±c na wystêpy "swojego" pianisty)...
Tak, by³am pe³na obaw. Jak to wszystko wyjdzie, czy znów nie wyjadê pe³na w±tpliwo¶ci..I jeszcze ta wielka niewiadoma, jak± jest akustyka Filharmonii Narodowej, o której zdania s± podzielone.
A jeszcze maj±c na uwadze to, ze ostatnio koncerty na ¿ywo, recitale w ogóle nie przynosi³y mi satysfakcji ( bynajmniej nie zawsze z powodu wykonawcy), tak naprawdê nie oczekiwa³am niczego. "Rozpuszczona" przez nagrania studyjne i s³uchanie w domowym zaciszu, trudno by³o mnie ostatnio zadowoliæ w sali koncertowej. Tak wiêc niepokój i jakie¶ podenerwowanie, mo¿e troska o "podopiecznego" by³a, to fakt.
Niko³aj wyszed³ na scenê, spojrza³ jakby zdziwiony na nabit± prawie do pe³na salê i gdy usiad³ przy fortepianie, wróci³y wspomnienia sprzed dwóch lat, kiedy to na Konkursie Chopinowskim tak bardzo chwyci³ za serca s³uchaczy..
Wygl±da³ dok³adnie tak samo - dzieciak o urodzie cherubinka z przykrótkimi spodniami - i jako¶ tak siê wzruszy³am, my¶l±c 'Mój Bo¿e, ile ty masz si³y w sobie!'
Ale teraz nie zabrzmia³y utwory Fryderyka ( przynajmniej nie na pocz±tku). Kola zacz±³ od Sonaty As-dur op.110 Beethovena - tej samej , któr± premierowo zagra³ dok³adnie rok temu w Krakowie. Wtedy wiedzia³am, ¿e to dla niego dopiero pocz±tek drogi z tym utworem, który czêsto graj± piani¶ci dojrzalsi wiekowo. Wtedy jeszcze porusza³ siê niepewnie na tym gruncie, mia³ ju¿ pomys³, ogólny zarys interpretacji, ale jeszcze widaæ by³o ¿e to ci±gle "work in progress".
Us³ysza³am pierwsze takty i.... Pierwsze ol¶nienie! Jaki piêkny d¼wiêk!
Nie wiem czy to zas³uga fortepianu ( Yamaha), akustyki, czy umiejêtno¶ci pianisty..Na pewno wszystkiego po trochu, ale jestem pewna, ¿e to w³a¶nie g³ównie dziêki zdolno¶ciom Koli us³ysza³am co¶, co mo¿na by³oby okre¶liæ jako d¼wiêk miêkki, d¼wiêczny, aksamitny, "okr±g³y"..Taki, jaki zawsze chcia³am us³yszeæ na "¿ywych" koncertach. To by³a czysta przyjemno¶æ!
Ale przecie¿ na tym wa¿nym aspekcie muzyka siê nie koñczy, a w³a¶ciwie dopiero rozpoczyna. Bo przeciez o interpretacjê chodzi, o przekaz, o to jak artysta trafi do s³uchacza..I czy w ogóle trafi.. Dla mnie wszystko by³o ju¿ wiadome: zimne z emocji d³onie, z minuty na minutê stawa³y sie coraz cieplejsze..Dla mnie to nieomylny znak, ¿e wszystko wokó³ przestaje byæ wa¿ne, wchodzê w stan koncentracji, a w³a¶ciwie w taki muzyczny stan alfa..Nie spodziewa³am siê, ¿e to nast±pi dos³ownie ju¿ po paru minutach..Kola jak hipnotyzer wci±gna³ mnie w swoje ¶wiaty..Pe³na pokory, a nie buntu w³a¶ciwego dla m³odego wieku Sonata, wzrusza³a mnie raz za razem, szczególnie w swej wolnej czê¶ci i koñcowej. S³ucha³am jak urzeczona, chocia¿ akurat ten utwór w ci±gu ostatniego roku s³ysza³am niezliczon± ilo¶æ razy i zaliczaj±c sie ju¿ niestety do kategorii "zdartej p³yty", powinien sp³yn±æ po mnie obojêtnie..Sta³o siê inaczej. I to ¶wiadczy o niesamowitej sile tego dzie³a, ale tak¿e Artysty. S³ysza³am g³osy, ¿e on jest za m³ody na tê sonatê, ¿e nie powinien sie za ni± braæ, ¿e gra niedojrzale..Nie wiem sk±d takie przekonania, bo wed³ug mnie jest zupe³nie odwrotnie - to bardzo dojrza³a interpretacja - i tak jak wspomnia³am - pe³na pokory i pogodzenia z losem.
Potem przenios³am siê do ogrodu noc±, czyli do ravelowskiego(
) Gaspard de la nuit..I znów: pe³ne w³adanie nad instrumentem - eteryczne d¼wiêki opowiadaj±ce o nimfie Ondynie, wodne plumkania, migotliwo¶æ, wra¿enie trójwymiarowo¶ci - Kola miesza³ kolory jak malarz na palecie, ¿eby potem oddaæ nam ca³± feeriê barw, odcieni, chybotliwych jak ¶wiat³o ksiê¿yca odbite gdzie¶ na tafli wody ( tak sobie to wyobra¿am). Le gibet - druga czê¶æ - to z kolei ponura wizja spraw ostatecznych. Tutaj jednostajnie wybijaj±cym gdzie¶ w tle rytmem "dzwonów", Nikolay trafnie odda³ z³owieszczy, ponury nastrój. Paradoksalnie przypomnia³a mi siê 7 sonata Prokofiewa, utwór z innej epoki, gdzie równie¿ jest podobny mroczny, tchn±cy beznadziejno¶ci± fragment. Scarbo to z kolei pój¶cie na ca³o¶æ - niespokojny rytm przeplatany pochodami wzd³u¿ klawiatury - tu Miko³aj nie oszczêdza³ siê. I choæ odbywa³o sie to czasem kosztem dok³adno¶ci, to swym mocnym, mêskim graniem nie pozostawia³ wiele s³uchaczowi - musia³ pój¶æ za nim jak po sznurku. Chwyci³ i nie pu¶ci³ - by³o co¶ diabelskiego w tym - nie da³o sie wyrwaæ, nie da³o siê liczyæ ¿yrandole w filharmonii czy my¶leæ o tym, czy aby zd±¿ê na powrotny autobus. Kompletne zanurzenie w muzyce! Na w³asne ¿yczenie!
Po przerwie - os³oda i ukojenie po impresjonistycznych wêdrówkach. Chopin, Chopin!
Niemal¿e w same jego urodziny( 22 lutego czy 1 marca? Chyba nikt nie obchodzi tak d³ugo urodzin jak on). I dwa nowe utwory. Barkarola, za któr± nigdy jako¶ specjalnie nie przepada³am..Albo po prostu nikt nie umia³ jej dobrze i sugestywnie zagraæ.
Ale teraz zabrzmia³a tak, ¿e oczami wyobra¼ni przenios³am siê do Wenecji, gdzie w ko³ysz±cej siê gondoli da³o siê s³yszeæ z oddali pie¶ni gondolierów. To by³o tak ¶piewne, rozko³ysane, pe³ne uczucia - szkoda, ¿e to wszystko tylko w wyobra¼ni.
Berceuse z kolei, które zna³am ju¿ z Dusznik, zwraca³o uwagê wolniejszym ni¿ wiêkszo¶æ znanych wykonañ tempem, lecz mia³o w sobie tyle czu³o¶ci i delikatno¶ci, s³odyczy - prawdziwa matczyna ko³ysanka.
No i wreszcie na koniec - gwó¼d¼ programu, na który specjalnie czeka³am. Monument. Lisztowska,potê¿na sonata h-moll.
Pó³godzinne, wyczerpuj±ce pod ka¿dym wzglêdem dzie³o, trudne technicznie i interpretacyjnie. S³ucha³am ostatnio paryskiego wykonania Dani³a, by³am teraz ciekawa "co Kola wymy¶li" na lisztowskiej niwie...I wymy¶li³..Bezkompromisowe, mocne podej¶cie do sprawy. Nie da³ nam szansy. Gra³ "jednym ci±giem" przechodz±c od w±tku do w±tku, spójnie, sprawnie, ¿ywo, wartko. Nie da³o rady nudziæ siê. Czu³am siê ow³adniêta potêg± tego wykonania. W tak m³odym wieku zafundowa³ nam prze¿ycie na miarê mistrzów fortepianu. I choæ s³ysza³am gdzieniegdzie jakie¶ obco brzmiace nuty, to w ogólnym rozrachunku Kola wybroni³ siê z nawi±zk±. I co warte podkre¶lenia, utrzyma³ to samo ¿wawe, mocne tempo a¿ do koñca utworu. Nie by³o mielizn. Co za wytrzyma³o¶æ!
Czu³am siê w pe³ni usatysfakcjonowana tym, co us³ysza³am...
Na bis by³ Bach, fragment z Angielskiej suity nr 2 - z u¶miechem na ustach wygra³ Beurree.. I wygra³ ze mn±! To by³ strza³ w dziesi±tkê - pierwszy raz s³yszalam go w Bachu, a dodatkowo wstrzeli³ siê w mój nastrój na Kantora z Lipska, którego ostatnio bardzo chêtnie s³ucham. Ju¿ dosta³ burzliwe "ap³adismienty", ju¿ sala szala³a w okrzykach "Brawooo!!!" - to jeszcze na koniec do³o¿y³ do pieca - nie¶miertelna Figaro Fantazja, gdzie jawnie flirtuje z publiczno¶ci±, szaleje na klawiaturze czasem jak niesforny dzieciak -to z pewno¶ci± jego ukochany utwór - w koñcu to Cherubino opowiada o Cherubino..
Po takim popisie nie by³o wyj¶cia - standing ovation to ju¿ chyba standard na jego koncertach..
Tak bardzo siê cieszê, ¿e tam by³am, ¿e by³o mi dane prze¿yæ co¶ tak niesamowitego..
Tak sobie pomy¶la³am, ¿e lutowe koncerty Koli w Polsce to te¿ powinien byæ standard..Kiedy ju¿ zima da nam w ko¶æ, kiedy z utêsknieniem czekamy na wiosnê - taki "przednówkowy" koncert autentycznie daje du¿o si³ i pozwala na dotrwanie do niej we wzglêdnie dobrej kondycji psychicznej..
To by³ naprawdê wiosenny przeb³ysk!
A tu mo¿ecie sobie pos³uchaæ, co tam siê dzia³o w czwartek..Ale od razu uprzedzam: to zaledwie marna cz±stka, tego co by³o..Tym razem technika nie pomog³a..
http://www.youtube.com/watch?v=xG_HPtjWA7U&feature=youtu.bePs. A teraz proszê szanowne forumijne kole¿anki: xbw i p. Joannê o parê s³ów komentarza dope³niaj±cego ( tak, jak mi obieca³y)
Bo w³asnie w czwartek mieli¶my nieoczekiwany mini-zja¼dzik szafarski