Zgadzam siê z Januszem...Muzyka jest tu wa¿nym, aczkolwiek tylko dodatkiem...
Mnie np. trochê 'zazgrzyta³' pocz±tek II koncertu w tym filmie, "larum dzwonów" grane jakby od niechcenia, bez tego przygniataj±cego patosu.. Znam bardziej porywaj±ce interpretacje...
Choæ w historii filmu pewnie zdarza³y siê obrazy, gdzie mo¿na by³o przes³anie filmu po³±czyæ z muzyk± na najwy¿szym poziomie, ale ja wychodzê z za³o¿enia, ¿e takie filmy jak "Ветка сирени" nie s± po to, aby napawaæ siê najwy¿szej próby popisami wirtuozowskimi...W takim celu idziemy do filharmonii, a nie do kina...Przeciêtnemu kinomanowi, zak³adaj±c ze nie jest melomanem, w zupe³no¶ci wystarczy to co jest...
Wiem, Bartku, ¿e jeste¶ bezkompromisowy, ale spróbuj popatrzeæ na inne aspekty tego obrazu...
Najbardziej "rzuci³o" mi siê w oczy to, jak w gruncie rzeczy nieszczê¶liwym cz³owiekiem by³ Rachmaninow...Neurotyk targany wiecznym niezadowoleniem, zmagaj±cy siê z w³asn± niemoc± twórcz±, depresyjny typ, który d±¿±c do Absolutu nigdy go nie osi±gn±³ we w³asnym mniemaniu...Nie potrafi±cy siê cieszyæ z tego, co osi±gn±³, nawet gdy by³ u szczytu s³awy...Bardzo to smutne.
Ale my¶lê, ¿e ( o ironio..) w³a¶nie dziêki temu mamy tak wspania³± muzykê tego kompozytora...To, ¿e nigdy nie osiad³ na laurach, nie popad³ w rutynê i nawet to jak bardzo têskni³ za Rosj± mieszkaj±c w Stanach, by³o katalizatorem jego najwiêkszych dzie³...
A na koniec interpretacja II koncertu najbardziej do mnie przemawiaj±ca:
http://www.youtube.com/watch?v=5bNSRAxbB1U