Milosnicy futbolu zrobili zadyme na dworcu w Katowicach.
Bylo to wczoraj po meczu Widzewa.
Atakowali i demolowali wszystko, co bylo na ich drodze.
Znajomy mowil mi, ze czegos podobnego nie widzial.
Totalna demolka. Poturbowani przechodnie, zdewastowane lawki i potluczone szklo.
Zastanawiam sie, czy sport o nazwie pilka nozna ma bezposredni wplyw na taki rodzaj zachowania...
Otoz, musze Wam powiedziec, ze chodzilem swego czasu na mecze.
Cale stadionowe zjawisko bylo niesamowite.
Ryk na trybunach po strzelonym golu robi duuuze wrazenie. Decybele dzialaja na nasze emocje (jak w muzyce)
Rowniez gestosc dzwieku i akustyczny zgielk w okol nas wzmacnia nasze sensory, pobudza
nasza witalnosc.
Zjawisko akustyczne jest nie do powielenia w studio nagraniowym. Jest bardzo specyficzne.
Czulem sie jak zwyciezca. Czulem potege.
Juz nawet nie patrzylem na sam przebieg gry. Interesowaly mnie akcje kibicow.
Glosni, zabawni dzialajacy razem, inicjujacy wspolne zaspiewy, gesty, ruchy...itd
Bylem jednym z nich.
Wychodzac ze stadionu z grupa kolegow z flagami mialem wrazenie, ze jestem razem z nimi gotowy na kazda bojke, rozrobe.
Agresja moja byla wzmozona.
My, ludzie mamy instynkt stadny. W grupie czujemy sie bezpieczniej.
W grupie czesto dzialamy negatywnie i destruktywnie wbrew wlasnej woli.
Tlum jest niebezpieczny, gdyz jest bardzo podatny na wszelkie emocje.
Wystarczy, ze jeden krzyknie, sprowokuje, tlum natychmiast rusza.
Co krzyknie - nie wazne
(Podobnie z pedalem gazu samochodu formuly 1. Dwa milimetry za mocno na zakrecie i juz mamy krakse).
Sama gra i jej zasady nie przypadly mi do gustu.
Gra monotonna. Gra dosyc wolna i rowniez nie wymagajaca jakiegos specjanelnego kunsztu.
Tysiace mlodziezy w szkolach potrafi grac w pilke nie gorzej od naszych wybrancow, bohaterow stadionu.
Co rozni zawodowego pilkarza od amatora, to tylko kondycja.
Zastanomy sie, czy my tez nie przyczyniamy do rozwoju tego monstrum.
Futbolu, ktory jest pozywka dla zlych, agresywnych zachowan.
Kochamy futbol, bo to wypada, ale czy naprawde kochamy, tak od serca.
Czy futbolowi herosi zasluguja na nasz bezwzgledny zachwyt.
Czy po wygranym meczu podrzucalibysmy ich do gory, narazajac nasze stawy i miesnie na kontuzje?
Czy pilka nozna musi byc jedynym tematem rozmow w tramwajach, autobusach.
(....Czy "Ingolf Wunder" musi byc jedynym tematem, ktory potrafi nam zaproponowac forumijna kolezanka Julka?...) P.S.1
Wszedzie sie mowi, ze kibole stanowia tylko maly procent spolecznosci pilko-noznej.
Moim zdanie jest odwrotnie.
P.S.2
Naszych forumijnych fanow pilki prosilbym o jakis komentarz.
P.S.3
Ogladajac ostatnia olimpiade, calkowicie pominalem zozgrywki pilkarskie.
Nie bylo to celowe. Po prostu moje spontaniczne zachowanie.
PN nie ma startu do lekkiej atletyki, plywania, czy nawet do innych gier zespolowych.
Nie wiem, byc moze jest to moj niekontrolowany bunt przeciwko bezbarwnej masie, ktora porusza sie jak stado owiec.