30 października 2010r. był zarezerwowany dla legendarnego hardrockowego bandu Deep Purple.
Ale tak się nie stało.
W środę na internetowej stronie NOSPR-u znalazłem wzmiankę o koncercie
Ingolfa Wundera w Katowicach.
Co to była za radość! Następnego dnia wcale nie mało czasu spędziłem w kolejce za biletem - pudło! Było ich zaledwie 25, reszta została zarezerwowana w ciemno już w sierpniu i wrześniu.
Ale dzisiaj miałem więcej szczęścia, dostałem wejściówkę za jakąś śmieszną, wręcz symboliczną cenę - 1/7 ceny biletu na Purpli!
Dla mnie ten koncert był bezcenny, jak większość forumowiczów zapewne wie
Ingolf był (jest nadal) moim faworytem.
Godz. 19.00 pyszna kawa w foyer.
Godz. 19.25 gong obwieszczający rychłe rozpoczęcie muzycznej uczty.
Godz. 19.30 gasną światła i na scenę wchodzi dyrygent p. Jacek Kasprzyk po czym rozbrzmiewają pierwsze takty orkiestrowo opracowanego Nokturnu c-moll op. 48 nr 1.
Tego utworu wysłuchałem z mieszanymi odczuciami. Tuż po - część muzyków orkiestry opuściła scenę by przygotować ją do koncertu fortepianowego.
Poszło bardzo szybko i sprawnie, ... kilka minut później ponownie gasną światła. Stałem z boku na wysokości 5-go rzędu z prawej strony patrząc w kierunku sceny, jakieś 30 metrów od fortepianu.
Na scenie rozmieszczono kilkanaście mikrofonów, więc jest szansa, że koncert w jakiś sposób był rejestrowany.
Na scenę wraz z dyrygentem wszedł
Ingolf Wunder, szybki ukłon i tuż po tym jak zasiadł do fortepianu popłynęły pierwsze dźwięki koncertu. Orkiestra brzmiała świetnie, podkreślam to - brzmiała świetnie, o niebo lepiej niż w pierwszym Nokturnie.
Ingolf przy fortepianie kołysał się w rytm ekspozycji orkiesty... i wejście fortepianu, pierwsze wrażenie fatalne, fatalne brzmienie fortepianu, nie- to nie była wina
Ingolfa, ale miałem wrażenie, że coś nie stroi, dźwięk przypominał klawesyn, po uderzeniu w klawisz nie wybrzmiewał. Przypomniał mi się od razu komentarz, w innym wątku, że ma sali NOSPR-u jest zła akustyka dla fortepianu, i coś w tym jest.
Ingolf- grał luźno, prawie nie było widać tremy, której na pewno pozbył się już w II i III cz. koncertu.
Pamiętam jeden moment, w którym fortepian dialoguje z fagotem.
Ingolf - co bardzo mi się podobało grając patrzył przez całą orkiestrę na fagocistę i szkoda, że ten tego wzroku nie odwzajemnił, nuty ponad wszytko. Niech żałuje.
Chwilami fortepian
Ingolfa brzmiał jak nie z tego świata, dreszcze na ciele, chwilami młoteczkowy mechanizm a'la klawesyn sprowadzał mnie boleśnie na ziemię. NOSPR z całą pewnością zasługuje na lepszy instrument.
Zapewniam forumowiczów, że przy całej dyskusji na temat fortepianów w FN (Yamaha, Fazoli...) ten, na którym przyszło grać
Ingolfowi w Katowicach chwilami mnie irytował.
Wszystkie trudne pasaże zagrał w tempie, po mistrzowsku, rozkojarzył się o dziwo w miejscach wolnych. Romance, Larghetto było zagrane wyjątkowo wolno, coś ma wzór ostatniej płyty Zimermana. I napiszę tak - koncert świetny.
Burza braw z okrzykami brawo!Tył sali wstał z miejsc. I bis - szok! W.A. Mozart Rondo alla Turca w aranżacji Arkadija Wołodosa, jest to tekst nutowy podobno nie do zagrania - melodia wraz z kontrapunktem jest grana w prawej ręce, a akordy o dużej rozpiętości i wirtuozowskie pasaże w lewej...i to tempo w jakim zagrał? Poszedł jak burza, myślałem, że rozwali ten niewdzięczny instrument. Pokazał klasę, widziałem uznanie w oczach muzyków orkiestry.
Dzięki odwadze Pana z bródką z 3-go rzędu, tym razem wstała wiwatować już cała sala.
II bis F. Chopin Walc As-dur op. 34 nr 1, zagrał jeszcze piękniej niż w konkursie, tym razem fortepian już nie był przeciwnikiem
Ingolfa, pięknie. W miejscach piano chyba wszyscy wstrzymali oddech, na sali była absolutna cisza.
Wszyscy natychmiast wstają z miejsc, pianista otrzymuje bukiety pięknych kwiatów.
III bis, kiedy siada przy fortepiane na sali ponownie kontrast, z burzliwej owacji robi się zupełnie cicho i...
płyną pierwsze dźwięki "Clair de' Lune" Claude Debussego...
Proszę Państwa! ja nie zapomnę tego bisu NIGDY! Nie ma takich słów by opisać piękno tej interpretacji, teraz w 6-tej godzinie po koncercie słyszę w uszach tylko ten bis i ten fantastyczny dźwięk, IDEAŁ!
...
W przerwie koncertu udało mi się zamienić kilka słów z
Ingolfem i jestem pod wielkim wrażeniem jak ujmujący i skromny jest to człowiek.
Byłem pod tak silnym wrażeniem, że postanowiłem nie zostawać na drugiej części koncertu, by nie zatrzeć wrażenia i to było najlepsze co mogłem zrobić.
Kiedy rozległ się gong a w foyer ponownie zrobiło się cicho opuszczałem budynek NOSPR-u, i ... w drzwiach ponownie spotkałem
Ingolfa Wundera, który szedł już do samochodu w towarzystwie swojej dziewczyny (chyba) i mężczyzny, Patrzyłem jak odjeżdżali....
Kiedy ponownie usłyszę
Ingolfa Wundera przy fortepianie? ... Bóg wie, ale to będzie piękny moment mojego życia.
Wracając po koncercie przejechałem obok tysiąca zaparkowanych samochodów należących do fanów legendy rocka Deep Purple. Ten koncert jeszcze trwał.
Dokonałem fantastycznego wyboru!